SESJA PLENEROWA W GÓRACH - BIESZCZADY
Ktoś kiedyś powiedział, że w Bieszczady jedzie się tylko raz, a potem już się tylko wraca... I rzeczywiście jest to prawda. Od momentu, gdy pojechałam tam pierwszy raz, Bieszczady stały się moim miejscem na ziemi. Mogłabym jeździć ciągle, każdego dnia, o każdej porze roku. Przez ostatnie lata schodziłam je wzdłuż i wszerz i ciągle nie mam ich dość. Cisza, spokój, zazwyczaj puste i niezatłoczone szlaki. I wokół tylko góry. Nic więcej do szczęścia nie potrzeba.
Kiedy zaproponowałam Magdzie i Kubie sesję narzeczeńską właśnie tam i usłyszałam "jedziemy" ucieszyłam się bardzo! Wyjazd w sobotę rano, powrót w niedzielę wieczorem... Biorąc pod uwagę, że w Bieszczady mam ok. 380 km, to był nieco zwariowany, ale piękny weekend!
SESJA NARZECZEŃSKA NA POŁONINIE WETLIŃSKIEJ
Na sesję poszliśmy na Połoninę Wetlińską, chyba najbardziej popularną, ale też jedną z najpiękniejszych bieszczadzkich połonin. Na szlaku nie wiele osób, podobnie na samym szczycie... cisza i spokój. Tylko mocny wiatr dawał się nieco we znaki, ale za to urozmaicił zdjęcia. Rozwiane włosy Magdy na zdjęciach dodały im jeszcze więcej uroku. Czas upłynął nam na rozmowach, opowieściach o podróżach i robieniu zdjęć. Wszytsko w bardzo luźnej i i przyjemnej atmosferze. Po powrocie z gór był już tylko czas na relaks, grzane wino i długie wieczorne rozmowy o ślubie Magdy i Kuby, który odbył się tydzień później.
A teraz już zapraszam do obejrzenia moich ulubionych kadrów z naszej bieszczadzkiej przygody. A jeśli ktoś z Was chciałby się wybrać w Bieszczady na sesję ślubną czy narzeczeńską to zapraszam do kontaktu. Chętnie się tam z Wami wybiorę, zawsze i każdej porze. ;)